Hej!
Tak mnie naszło na szamponetkowanie... Ahhh... Jak powspominałam stare dobre czasy, gdzie szamponetki lądowały na mojej głowie bardzo często zapragnełam mniej inwazyjnie odświezyć troszkę czuprynę. Co i z tego wyszło sprawdźcie same!!
Urzeczona wizją wspaniałych włosów w kolorze naturalnego blondu z zapałem już w sobotę zabrałam się do nałożenia szamponetki na włosy. Jak zaleca producent. Ba! Żeby było jeszcze lepiej tak spieniłam ją na głowie, że nie mogłam wcisnąć włosów pod czepek... ahhh co ja się nakombinowałam. Wiązanie gumkami, spinanie w koczek - no istny horror. A gdy już wcisnęłam włosy pod czepek owinęłam je dodatkowo ręcznikiem i dla wzmocnienia efektu zostawiłam na godzinkę.
To moje włosy przed nałożeniem szaponu. Nie dość, że tłuszczem opływają (chociaż i tak nie jest źle z tego co tu widzę, przy głowie jest gorzej) to jeszcze wymiętoszone od gumki (ahh marzą i się invisibooble :P ). No ale mniejsza z tym. Szamponetkę trzymałam na włosach godzinę i jak? ....
Coś się jednak stało. Lekki kolor złapał moje włosy i na zdjęciach widać małą różnicę zwłaszcza na odroście. Pociemniał z czego jestem bardzo zadowolona. Czemu ja nie wpadłam na ten pomysł wcześniej?! O zgrozo, a chciałam ostatnio wyciąć całe końcówki blondowe a mogłam je machnąć szamponetką :P
Tak prezentują się moje włosy w naturalnym świetle. Odrost mało widoczny, kolor ujednolicony. Ale hola hola... Czy polecę ją dalej, czy sama ponownie skorzystam z szamponetki? Niestety zdecydowanie nie!
Całą niedzielę moje włosy były suche jak siano :( do tego tak się plątały, że miałam problem z ich rozczesaniem. Nie mogłam się doczekać wieczora, kiedy będę mogła zaaplikować na włosy oleje.
Jak uratowałam swoje włosy?
Na całą długość nałożyłam olejek odbudowujący Mythos, który mam od Ani. Trzymałam go na włosach do samego wieczora (ok. 3h),
Włosy umyłam metodą OMO pierwszy raz:
O - odżywko/balsam Hegron (muszę go zużyć. ie spasował moim włosom więc go praktycznie nie używam)
M - włosy umyłam szamponem Wardi Shan
O - włosy wyodżywkowałam moim ostatnim ulubieńcem czyli Isaną. A na końcówki nałożylam olejek Marion.
Dzięki tym zabiegom odzyskałam swoje włosy :) Dzisiaj są mięciutkie, sypkie, nie obciążone, wygładzone i błyszczace!
A czy Wy korzystacie z takich szamponetek? Jak spisują się na Waszych włosach?
Ale kolorek fajnie się wyrównał :)
OdpowiedzUsuńTo trzeba przyznać. Szkoda tylko, że włosy tak się przesuszyły po tej szamponetce.
UsuńBardzo ładny kolorek wyszedł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny efekt! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam nową obserwowawczynię :)
UsuńEfekt super, szkoda tylko ze włosy stały się przesuszone
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, bo mogłoby to być zbawienne dla schowania moich odrostów blond!
UsuńŁadnie odświeżony kolorek, ja już nie farbuję włosów od 2 lat, ale kusi mnie ombre dla odmiany :)
OdpowiedzUsuńDołączam do obserwatorów i zapraszam do siebie, pozdrowionka :)
ja nie farbuję włosów również od 2 lat :P to pierwsz yeksperyment od tamtego czasu:)
UsuńJa szamponetki jeszcze nigdy nie probowalam ale Twoj kolor wyszedl calkiem nieźle :-)
OdpowiedzUsuńNie pamietam czy wcześniej uzywałam tych czy innych... nie pamiętam również przesuszu :D
UsuńWyglądają bardzo ładnie i naturalnie :)
OdpowiedzUsuńDziekuję :)
UsuńCzemu suche? Za długo trzymana szamponetka na włosach. Nie od parady producent zaleca 20-30 minut ;-)
OdpowiedzUsuńWlosy wyszły suche bo szamponetki się nie trzyma godzinę!!!
OdpowiedzUsuńWiem, że się nie trzyma :)
Usuń