Ostatnio przeprowadziłam mały eksperyment z kręceniem włosów, który uwieczniłam na zdęciach. Jak wiecie nie korzystam specjalnie z prostownicy i jedynym ciepłem jakiego używam jest letni nawiew suszarki. Od zawsze marzyłam o kręconych włosach i czasami staram się je pokręcic z lepszymi lub gorszymi efektami. Dziś przedstawię ten trochę gorszy, który udało mi się sfotografować.
Metodą, którą wykorzystałam było zaplecenie włosów w grubsze warkocze. Warkoczy miałam zrobionych 8 i zostawione zostały tak na całą noc. Zaplatała mi je siostra męża i starała się je ścisnąć a jak widać efekt wyszedł marny aczkolwiek włosy są już w połowie dnia - rano były skręcone trochę bardziej. Generalnie nie jest źle ale dobrze również nie jest :P Sami zobaczcie.
W tym momencie włosy są już tylko lekko pofalowane. Możliwe, że warkocze były za grube i skręt nie do końca złapał się moich włosów. Dodam, że moje włosy raz są podatne na skręt a następnym razem kompletnie nic ich nie ruszy.
Przy tym kręceniu nie korzystałam z żadnych wspomagaczy typu pianki czy inne cuda. Jedynie spryskałam je lakierem ale i to nei za bardzo dało radę :D
Bałaganem się nie przejmujcie i wyczekujcie nastepnego wpisu :)
Bardzo ładne masz włosy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńRównież zazwyczaj uzyskuje takie fale. :D
OdpowiedzUsuńAle to straszne gdy chce się osiagnąć coś więcej a tu taka lipa wychodzi :D
UsuńJa mam podobnie. Czasem włosy ładnie współpracują, a czasami żyją własnym życiem ;)
OdpowiedzUsuń