Rachu ciachu i po strachu... czyli wizyta u fryzjera

Witam wszystkich.

Dziś tak jak obiecałam wrzucam zdjęcie po fryzjerze :D Zagościłam dzisiaj w salonie Alter Ego niedaleko miejsca zamieszkania. Jeśli chcecie dowiedzieć się jaka panuje tam obsługa to zapraszam!

Miła Pani (nie wiem jak miała na imię) zaprosiła mnie na fotel i spytała co bym chciała zrobić z włosami. Umówiłyśmy się na podcięcie i poprawę grzywki, którą robiłam z mamą :P Jak się domyślacie nie wyszła najlepiej, więc musiałam ją poprawić. Obawiałam się nadmiernego przcięcia ale miła Pani dokładnie dopytała ile obcinamy na długości, bo jeśli zależy mi na pozostaniu przy podobnej długości to podetnie ich mniej a jeśli nie to można je przyciąć nieco więcej. Następnie przeszłyśmy do mycia włosów. Umyła mi je 2 razy i chyba nałożyła jakąś odżywkę ze spłukiwaniem. Później przeszła do podcinania a w trakcie poprosiłam aby zrobiła mi delikatny kształt "u". W międzyczasie zaptała również czy zgadzam się wyprostowanie włosów, które było konieczne do odpowiedniego wyrównania włosów. Na koniec przerzedziła mi końce i wyrównała. Dodatkowo cierpliwie wysłuchiwała ile to grzywki chciałabym jeszcze przyciąć :) Bardzo podobał jej się blask moich włosów :D Z wizyty i cięcia jestem strasznie zadowolona. Wyszłam z tym co chciałam na głowie, w salonie spędziłam godzinę a zapłaciłam jedynie 40 zł :P Za to dorzuciłam sobie odżywkę do włosów w sprayu Montibello za 20 zł :)

Jak zmierzę włosy wrzucę aktualizację centymetrową :) I jestem bardzo zadowolona, że pozbyłam się praktycznie całości farbowanych włosów... Coś tam jeszcze ich zostało ale nawet nie widać.