Niedziela dla włosów (20) - olej jojoba

Hej!

Kolejny tydzień przeleciał jak z bicza strzelił!! Jutro ostatni dzień pracy, czwartkowa Rada, piątkowa obrona na stopień kontraktowego i dwa miechy wakacji... Takie to uroki pracy zleceniowca :D Ale dzisiaj nie o tym a o wczorajszej pielegnacji włosów.

Zapraszam!

Wczoraj miałam okazję skorzystać z oleju Jojoba, który na weekend przywiozła ze sobą szwagierka. Za uraczeniem pozwoliłam sobie z niego skorzystać :) Olej nałożyłam na suche włosy i potrzymałam na nich ok godzinkę przed kapielą.

Olej znajduje się w 100ml buteleczce. Aplikacja z racji szerokiego otworu jest niezbyt poreczna ale dałam radę zaaplikować i nie zmarnować produktu.

Włosy umyłam szamponem łopianowym... oj jak zapomniałam o jego świetnym działaniu na włosy i skalp!! Przestało swędzieć a włoski są po nim miękkie, gładkie i sypkie!

Po spłukaniu szampony nałozyłam na włosy mojego ulubieńca!! Bardzo lubię tę odżywkę. Mogliście o niej poczytać w TYM poście. Odżywkę spłukałam po wtarciu i potrzymaniu jej na włosach ok 3 minut.

Na samym końcu potraktowałam jeszcze moje końcówki olejkiem marion. Z tego co zauważyłam działa on troszkę słabiej na moje biedne, rozjaśniane końcówki. O niebo lepiej spisywał się jego brat o którym pisałam TU.

Włosy po oleju jojoba szału nie robią. Owszem- są wygładzone i dziś cły dzień miłe w dotyku i gładkie. Niestety jakiegośszałowego efektu nie ma. Na zdjęciu są jeszcze nieco wilgotne gdyż nie chciałam ich katować na sam koniec suszarką. 

Dobrze czasami wypróbować od kogos jakiś specyfik. Szkoda kupować całe opakowanie żeby okazało się, że coś nie robi szału. 

A czy Wy korzystałyście z tego oleju? Jestem ciekawa jak się u Was sprawdził :)